Sławomir John Lipiecki Website
login hasło


Okręty podwodne typu VIIC

NIEMIECKIE OKRĘTY PODWODNE TYPU VII C

 

Niemieckie U-Booty (skrót od niem. „Unterseeboot”, oznaczający okręt podwodny) typu VII C były jednymi z najlepszych i zarazem najliczniej produkowanych okrętów podwodnych II wojny światowej. Konstrukcja tych jednostek była bardzo solidna. Jak na okręty oceaniczne, mimo niewielkich rozmiarów cechowały się dobrymi właściwościami morskimi, a dzięki mocnym blachom poszycia kadłuba sztywnego, osiągały duże zanurzenie, często nawet ponad 250 m.

 

Projekt i budowa

Po zakończeniu I wojny światowej, na mocy Traktatu Wersalskiego z 10 września 1920 roku, Niemcy zostali pozbawieni możliwości posiadania floty podwodnej w dawnym rozumieniu. Dysponowali jedynie ograniczonym prawem do utrzymywania w linii kilku jednostek przybrzeżnych przeznaczonych wyłącznie do celów szkoleniowych. Tym niemniej bogaci w pierwszowojenne doświadczenia niemieccy konstruktorzy i oficerowie (w szczególności firma Gustawa Kruppa „IVS”, budująca okręty na eksport do Turcji, Hiszpanii i Finlandii) podjęli się tajnych badań nad konstrukcją przyszłych okrętów podwodnych oraz broni torpedowej i artylerii (m.in. w słynnych szwedzkich zakładach „Boforsa”). Sprzyjał temu dodatkowo ówczesny układ polityczny w kraju. Rządy Republiki Weimarskiej były bowiem zdecydowanie przeciwne budowie sił nawodnych uważając, że to przez pancerniki (a w szczególności olbrzymie koszta ich budowy i utrzymania w połączeniu z brakiem aktywności) Niemcy przegrali I wojnę światową.

 

U-995

Okręt podwodny-muzeum U-995 typu VIIC/41.

 

Pierwszy okręt prototypowego typu VII zaprojektowano jednak dopiero w latach 1933-1934, czyli już po dojściu do władzy Adolfa Hitlera. Od razu zyskał sobie sympatię załogi i wykazał się dużą dzielnością morską. Okręty typu VII A z założenia miały być pierwszymi oceanicznymi okrętami podwodnymi nowej niemieckiej marynarki wojennej Kriegsmarine. W stosunku do poprzedzającego je, przybrzeżnego typu II stanowiły wręcz niewyobrażalnie wielki techniczny krok naprzód. Były duże, szybkie, zwrotne, stosunkowo mocno zbudowane, wygodniejsze dla załóg i silnie uzbrojone w 5 wyrzutni torped kalibru 533 mm (4 dziobowe i 1 rufowa) z zapasem 11 torped lub 22 min typu TMA (później 33 min typu TMB). Oprócz tego uzbrojono je w efektywną armatę morską kalibru 88 mm. Napęd jednostek stanowiły dwa silniki spalinowe o mocy 2310 SHP oraz dwa silniki elektryczne o mocy 750 SHP. Pozwalało to na osiąganie prędkości 8 w. pod wodą i ponad 16 w na powierzchni.

 

Kolejne jednostki, oznaczone symbolem VII B były jedynie udoskonalona wersją podstawowego typu VII. Były nieco szybsze (8 w. pod wodą i niemal 18 w. na powierzchni), a także posiadały większe zbiorniki mieszczące 33 tony paliwa, co zwiększyło ich zasięg operacyjny do ok. 2500 Mm /10 w. Skonstruowano je ponadto z nieco grubszej, wytrzymalszej stali, co pozwoliło na osiąganie większych głębokości zanurzenia (maksymalnie do ok. 200 m). Dodatkową innowacją było wprowadzenie rufowej wyrzutni torped z prawdziwego zdarzenia wraz z nowoczesnym systemem ładowania, co pozwoliło na zabieranie w morze zapasu 14 torped. W tej konfiguracji, okręty podwodne typu VII uznano za bardzo udane i przy opracowaniu kolejnej wersji, starano się trzymać sprawdzonych rozwiązań. Tak narodził się słynny typ VII C.

 

Okręt podwodny typu VIIC - zład wzdłużny

Główne pomieszczenia okrętu podwodnego typu VIIC.

 

Konstrukcja okrętów typu VII C była w pełni oparta na poprzednich, udanych okrętach typu VII B. Przy identycznym uzbrojeniu, wyposażeniu i układzie napędowym, nowe jednostki były nieco większe, cięższe i solidniej zbudowane. Co istotne, spowodowało to tylko niewielki spadek prędkości. Pod wodą z łatwością osiągały bowiem 7,6 w., a na powierzchni 17-17,7 w. Dzięki usprawnionym systemom balastowym, okręty potrafiły zejść pod wodę w ciągu zaledwie 27 sekund, a późniejsze modele VII C/41 nawet w 25 sekund! Osiągały także bardzo duże zanurzenie. Oficjalnie było to 200 m, ale praktyka pokazała, że kadłub wytrzymywał nawet na głębokości poniżej 300 m! Żaden inny okręt podwodny II wojny światowej nie mógł poszczycić się takimi osiągami.

 

Oczywiście U-booty typu VII C nie były wolne od wad. Jak na jednostki oceaniczne były stosunkowo małych rozmiarów, przez co posiadały szereg ograniczeń z zakresu socjalno-bytowego. Wnętrze było ciasne i niewygodne. Brakowało chłodni prowiantowych, klimatyzacji, łazienki, mesy z prawdziwego zdarzenia, a załogi spały w ciasnych kojach umieszczonych na wyrzutniach torpedowych lub innym osprzęcie. Nie sprzyjało to długotrwałym rejsom i niszczyło morale załogi. Poza tym niemieckie U-booty - podobnie jak wówczas wszystkie analogiczne jednostki tej klasy na świecie - były jedynie okrętami nawodnymi z możliwością zanurzenia. Musiały większość czasu przebywać w wynurzeniu by doładować baterie akumulatorów i zaopatrzyć zbiorniki w tlen. Były wówczas bardzo narażone na niespodziewany atak samolotów lub okrętów nieprzyjaciela, tym bardziej, że uzbrojenie przeciwlotnicze było na nich słabe i nieefektywne. Ponadto wysokie fale sztormowe powodowały, że niewielkie U-booty bardzo silnie kołysały się na burty, co i tak umęczonym wielomiesięcznym patrolem załogom sprawiało dodatkowe problemy.

 

U-995

Okręt podwodny-muzeum U-995 typu VIIC/41 - GSD (Centrala).

 

Większość tych wad odziedziczyły także zmodyfikowane jednostki typu VII C/41. Posiadały one jedynie solidniejszą konstrukcję kadłuba umożliwiającą osiąganie jeszcze większych głębokości, oraz zmodyfikowany kiosk, dzięki czemu możliwe było wzmocnienie uzbrojenia przeciwlotniczego oraz wyposażenia radioelektronicznego. W ten typ kiosku zaczęto stopniowo wyposażać także wcześniejsze U-booty, podstawowego typu VII C. Prawdziwym jednak przełomem było wprowadzenie w latach 1944-1945 systemu chrap oraz nowocześniejszych radarów obserwacyjnych. Dopiero wówczas U-booty stały się naprawdę jednostkami podwodnymi, bez konieczności wynurzenia, gdyż wysunięta na powierzchnię rura chrap automatycznie ładowała akumulatory silników elektrycznych oraz zaopatrywała załogę w niezbędną porcję tlenu. Innowacje te weszły jednak na niemieckie okręty podwodne zbyt późno by odmienić losy II wojny światowej (…)

 

Okręt podwodny typu VIIC i VIIC/41 - generalka

Okręt podwodny U-96 (typu VIIC) w 1941 r. oraz rzut generalny jednostki typu VIIC/41.

 

Jednostki typu VIIC były przysłowiowymi „końmi roboczymi” niemieckiej Kriegsmarine podczas II wojny światowej, stanowiąc zarazem jej trzon i główny kościec. Wybudowano aż 577 okrętów tego typu. Każdy z nich był zabójczą, wyjątkowo efektywną machiną wojenną. Jednostki te, choć zaprojektowane głównie z myślą o działaniu na Atlantyku, sprawdziły się na wszystkich akwenach. Gdziekolwiek się nie pojawiły, wprowadzały zamęt na wrogich liniach komunikacyjnych i trwogę u każdego nieprzyjaciela, z którym przyszło im się mierzyć. Prawdopodobnie najsłynniejszym przedstawicielem tego typu U-boota był U-96 Wolfganga von Willebrodt’a. Właśnie o nim powstała książka Lothara-Gunthera Buchheima pt. „Das Boot” i późniejszym czasie także znakomity film pod tym samym tytułem, w reżyserii Wolfganga Petersena.

 

Wyposażenie

Nawigacja, wykrywanie i śledzenie celów oraz kierowanie ogniem było nie lada sztuką na bądź co bądź niewielkich okrętach podwodnych. Niemcy skoncentrowali się głównie na przyrządach optycznych, zaniedbując tym samym radiolokację, która w przyszłości miała okazać się kluczem do sukcesu dla aliantów.

 

Do naprowadzania torped w zanurzeniu używano głównie peryskopu, a na powierzchni specjalnej lornety zwanej UZO (U-Boot-Zieloptik). Zebrane dzięki przyrządom optycznym dane takie jak m.in. odległość od celu, kąt kursowy i prędkość celu, były następnie przeliczane automatycznie przez elektromechaniczny kalkulator torpedowy. System strzelania torpedowego nie zmienił się praktycznie przez całą wojnę (wprowadzono jedynie nowe torpedy i procedury ich wystrzeliwania). Aż do jej zakończenia niemieckie U-booty musiały polegać wyłącznie na pomiarach optycznych, w przeciwieństwie do np. Amerykanów, wspomagających pracę peryskopu i mechanicznego kalkulatora torpedowego TDC („Torpedo Data Computer”) skuteczną stacją hydroakustyczną (czasem także radarem).

 

Okręt podwodny typu VIIC - kiosk

Kiosk U-995. Widać wyraźne różnice z wcześniejszą wersją typu VII C. Dodano platformy (tzw. Wintergarten) z artylerią przeciwlotniczą – dwa zestawy armat 2 cm C/38 Zwilling oraz jedną armatę 3,7 cm M42. Wokół są rozmieszczone cylindryczne pojemniki a amunicją. W lewej części kiosku zamontowano antenę radaru FuMO 61 Hohentwiel U i zabudowaną kieszeń, do której ta antena się chowała. Wymusiło to przesunięcie lewoburtowego światła nawigacyjnego ku przodowi. Na froncie znajduje się uchwyt utrzymujący maszt chrap w pozycji pionowej. Z prawej strony pomostu nawigacyjnego znajduje się chowana kołowa antena urządzenia namierzania wrogich sygnałów radiowych RDF oraz kołowa, kratownicowa antena Antena detektora fal elektromagnetycznych FuG 350 Naxos. Z przodu kiosk połączony jest z osłoną repetytora żyrokompasu. Na platformie widoczne są peryskop bojowy (z tyłu) i nawigacyjny. Pomiędzy nimi znajduje się urządzenie UZO.

 

Burzliwy rozwój radiolokacji, jaki dokonywał się w Wielkiej Brytanii i USA w latach 40-tych XX wieku wydawał się być niezauważalny w Niemczech. Tym niemniej kraj ten także prowadził swoje prace nad urządzeniami radarowymi, z tym że były one jeszcze wówczas bardzo prymitywne. Na pokładach okrętów podwodnych typu VII C używano jedynie radaru obserwacji powietrznej. Na początku był to FMG 41G (gU) Seetakt FuMO 29 Seetakt, który później zastąpiono nieco lepszym FMG 42 G (gU) FuMO 30 z rotującą anteną. Wkrótce zaadoptowano także na potrzeby U-bootów lotniczy radar FuMO 61 Hohentwiel U. Były to jednak urządzenia bardzo zawodne i o małym zasięgu (10 km dla celów morskich i 20 km dla celów powietrznych).

 

U-995

Okręt podwodny-muzeum U-995 typu VIIC/41 - przedział maszynowy.

 

Dopiero przechwycenie zestrzelonego brytyjskiego bombowca 3 lutego 1943 r. unaoczniło Niemcom, jak bardzo zacofana technicznie była Kiegsmarine. Na bazie zdobycznego brytyjskiego radaru w jaki wyposażony był bombowiec, Niemcy skonstruowali dwa nowe typu radarów obserwacyjnych, opartych na magnetronie i fali o długości 9 cm. Były to FuMO 83 Berlin U I oraz FuMO 84 Berlin U II. Urządzenia te były dużym krokiem naprzód w dziedzinie niemieckiej radiolokacji, jednak pojawiły się zbyt późno, by w znaczący sposób odegrać rolę w działaniach U-bootów, tym bardziej, że model radaru FuMO 84 Berlin U II w praktyce pozostał tylko na papierze. Pod koniec wojny skonstruowano jeszcze jeden radar dla U-bootów, zwany „Ballspiel”. Tym razem była to stacja do kierowania ogniem. Niestety urządzenie to było niedopracowane, zawodne i miało niewielki zasięg skuteczny (ok. 8 km).

 

Oprócz radarów, U-booty były wyposażone w system wykrywania i zakłócania wrogich stacji radiowych. Urządzenia te, zwane RDF (Radio Direction Finder) znalazły się na pokładach okrętów podwodnych od samego początku wojny. Były jednym ze skuteczniejszych metod poszukiwania wrogich jednostek nawodnych, a w szczególności okrętów wojennych. Antenę tej stacji tworzył pojedynczy pręt, zawinięty w koło. Montowano ją zwykle na pomoście nawigacyjny na zewnątrz kiosku okrętu.

 

U-995

Okręt podwodny-muzeum U-995 typu VIIC/41.

 

Kolejnym krokiem do zwiększenia bezpieczeństwa wynurzonych U-bootów było opracowanie w 1942 systemu wykrywającego wrogie stacje radarowe. Początkowo używano prymitywnego detektora FuMB 1 Metox 600A, jednak już we wrześniu 1943 r. opracowano znacznie lepsze urządzenie tego typu, zwane FuG 350 Naxos I (pod koniec wojny unowocześnione do standardu FuG 350 Naxos Ia). Niestety, zdążono wyprodukować niewiele tych stacji, a alianci bardzo szybko zorientowali się w parametrach niemieckich detektorów i zmienili częstotliwości działania własnych radarów obserwacyjnych, przez co skuteczność Naxosa znacznie spadła.

 

Artyleria

Okręty podwodne typu VII C uzbrojone były m.in. w armatę morską SK C/35 kalibru 88 mm L/45 (zwykle dowodzoną przez drugiego oficera wachtowego). Była to broń przeznaczona głównie do tzw. „dokańczania dzieła zniszczenia” na wcześniej trafionych torpedą (torpedami) statkach, które z jakiś przyczyn nie chciały tonąć. Choć armata konstrukcyjnie okazała się udana, to w praktyce nie znalazła szerokiego zastosowania w walce. Okręty podwodne (szczególnie niemieckie) były bowiem bardzo delikatne, zaprojektowane od podstaw do pozostawania w ciągłym ukryciu, a nie do wymiany ognia z okrętami nieprzyjaciela. Poza tym użycie armaty były mocno ograniczone od panujących w morzu warunków atmosferycznych. Niskie ustawienie stanowiska, ciągłe kołysanie okrętu oraz brak stabilizacji były też powodem bardzo niskiej celności armaty.

 

Armata SK C/35 kalibru 88 mm L/45

Armata SK C/35 kalibru 88 mm L/45.

 

Pomimo jednak wszystkich niedogodności, armaty pokładowe montowano nadal na U-bootach aż do czasu, gdy w końcu zdano sobie sprawę, że stanowią jedynie zbędny balast i zabierają miejsce na pokładzie, które można by spożytkować w lepszy sposób. W związku z tym do końca 1942 roku na większości okrętów podwodnych typu VII C armatę zdemontowano, a na jej miejsce zainstalowano dodatkowe uzbrojenie przeciwlotnicze (w późniejszym czasie także chrapy). Jedynie U-booty typu VII C operujące na Morzu Bałtyckim przeciw kompletnie przestarzałym jednostkom rosyjskim ponownie otrzymały pod koniec wojny armaty kalibru 88 mm. Załoga okrętu podwodnego U-242 zaliczyła nawet zestrzelenie rosyjskiego samolotu z pomocą tej broni 10 października 1944 roku.

 

Warto wspomnieć, że niektórzy dowódcy U-bootów wcale nie chcieli pozbywać się artylerii z pokładów swoich okrętów. Dowodzili, że armatę można wykorzystać praktycznie choćby do niespodziewanego ostrzelania różnych instalacji naziemnych. Z kolei jeden z żyjący do dziś podwodnych „asów”, dowódca U-123 (typ IXB) kapitänleutnant Reinhard Hardegen, zatopił wiele statków handlowych właśnie przy pomocy armaty pokładowej (w tym wypadku kalibru 105 mm). Tym niemniej w późniejszym okresie wojny większość dużych statków otrzymała własne uzbrojenie obronne, a konwoje silniejszą i liczniejszą eskortę. W tym kontekście próba wymiany ognia z wykorzystaniem armaty z reguły oznaczała dla U-boota akt samobójczy.

 

Uzbrojenie przeciwlotnicze

W związku z tym, że okręty podwodne z II wojny światowej musiały często przebywać na powierzchni by doładować akumulatory silników elektrycznych, były często narażone na niespodziewane ataki nie tylko z powierzchni morza, ale i z powietrza. Niemieckie U-Booty typu VII C nie były wolne od tej reguły. One także były jedynie okrętami nawodnymi z ograniczoną możliwością zanurzenia. W związku z tym zaistniała konieczność uzbrojenia ich w armaty przeciwlotnicze.

 

Niestety, na pierwszych niemieckich okrętach podwodnych nie było na to miejsca. U-Booty typu VII C uzbrojono jedynie symbolicznie, w pojedynczą (w późniejszym czasie podwójną, modelu C/38) armatę przeciwlotniczą kalibru 20 mm L/65 FLAK C/30 zamontowaną na podstawie L41. Konstruktorem tej broni były słynne niemieckie zakłady Rheinmetall, które wykorzystały do jej opracowania model wcześniejszej, udanej armaty automatycznej Solothurn ST-5. Tym niemniej w wersji C/30 była to broń bardzo nieefektywna, cechująca się wysokim stopniem awaryjności. Największą bolączką był mały magazynek (na zaledwie 20 pocisków), co powodowało konieczność częstego przeładowywania i w praktyce obniżało szybkostrzelność. Generalnie armata miała zbyt mały kaliber i zasięg by poważnie zagrozić coraz lepszym samolotom nieprzyjaciela.

 

Armata przeciwlotnicza SK C/38 kalibru 20 mm L/65

Armata przeciwlotnicza SK C/38 kalibru 20 mm L/65.

 

W trakcie rozwijania się konfliktu, samoloty urosły do rangi najgroźniejszych rywali niemieckich okrętów podwodnych. Dzięki precyzyjnym radarom oraz silnemu uzbrojeniu w bomby głębinowe (później także torpedy akustyczne), maszyny takie jak m.in. Sunderland, Liberator czy też Catalina uczyniły z Zatoki Biskajskiej akwen nie do przebycia (przynajmniej do czasu wynalezienia chrap). W związku z tym zaistniała konieczność zwiększenia uzbrojenia przeciwlotniczego na pokładach U-bootów.

 

Początkowo okręty typu VII C zostały wyposażone w nieco usprawnione, podwójnie sprzężone armaty kalibru 20 mm L/65 FLAK C/38. Skonstruowano nawet specjalne odmiany U-bootów typu VII C uzbrojonych w poczwórne armaty tego kalibru, jednak w praktyce wciąż było to zdecydowanie za mało, by zapewnić okrętom względne bezpieczeństwo na powierzchni. Poza tym armaty te dziedziczyły większość wad swojej poprzedniczki - modelu C/30.

 

Sytuacja nieco się poprawiła dopiero po wprowadzeniu nowego modelu U-boota, zwanego VII C/41 wraz z nowym, obszerniejszym kioskiem. Dzięki znacznie większym rozmiarom nowego stanowiska dowodzenia oraz rezygnacji z armaty pokładowej kalibru 88 mm, możliwe było zastosowanie platform zdolnych pomieścić silniejsze uzbrojenie przeciwlotnicze. Standardowo składało się ono z dwóch podwójnie sprzężonych armat kalibru 20 mm L/65 FLAK C/38 oraz pojedynczej, stabilizowanej armaty kalibru 37 mm L/69 FLAK M42.

 

Okręt podwodny typu VIIC - złady poprzeczne

Złady poprzeczne niemieckiego okrętu podwodnego typu VIIC przez sekcje: C8 (dziobowy przedział torpedowy), C9 (przedział kabestanu), C10 (przedział przednich sterów głębokości) i C11 (przedział dziobowych pokryw wyrzutni torpedowych).

 

Armaty kalibru 37 mm modelu SK C/30 były standardowym uzbrojeniem przeciwlotniczym niemal wszystkich okrętów wojennych Kriegsmarine. Była to broń półautomatyczna, z całkowicie ręcznym systemem podawania amunicji. W związku z tym, ze każdy pocisk musiał być dostarczany do armaty oddzielnie, broń ta cechowała się bardzo niską szybkostrzelnością i w praktyce jako armata przeciwlotnicza była zupełnie nieefektywna. Ponadto trójosiowa stabilizacja nie sprawdziła się w praktyce, przez co armaty były trudne w obsłudze i niecelne. W związku z tym w późniejszym okresie wojny zastąpiono je automatycznymi, chłodzonymi wodą armatami kalibru 37 mm L/57 FLAK M43. Była to zmodyfikowana na potrzeby morskie wersja działka lotniczego 108 MK103 produkowanego przez zakłady Rheinmetall. Jako broń przeciwlotnicza okazała się raczej średnio-efektywna, m.in. ze względu na ciężki magazynek mieszczący 8 pocisków. W porównaniu z poprzednim modelem M42 stanowiła techniczny krok wstecz.

 

Okręt podwodny typu VIIC - złady poprzeczne

Złady poprzeczne niemieckiego okrętu podwodnego typu VIIC przez sekcje: C5 (przedział mechaników), C6 (przedział głównego stanowiska dowodzenia), C7 (przedział radiowo-komunikacyjny).

 

Uzupełnieniem artylerii przeciwlotniczej była pojedyncza, automatyczna armata kalibru 37 mm L/69 FLAK M42. Była to zmodyfikowana wersja lądowej armaty przeciwlotniczej 3.7 cm Flak 36. Broń tę opracowały zakłady Rheinmetall-Borsig. W porównaniu z poprzednimi armatami przeciwlotniczymi stosowanymi na U-bootach, model M42 był wielkim, technicznym krokiem naprzód. Armata była bowiem prosta w obsłudze, stabilizowana, celna i miała większą szybkostrzelność, pomimo stosowania niewielkich magazynków, mieszczących jedynie 5 pocisków. Istotnym usprawnieniem było ponadto wprowadzenie specjalnej osłony przeciwodłamkowej, chroniącej obsługę przed ogniem maszynowym samolotów nieprzyjaciela.

 

Okręt podwodny typu VIIC - złady poprzeczne

Złady poprzeczne niemieckiego okrętu podwodnego typu VIIC przez sekcje: C1 (rufowy przedział sterów głębokości), C2 (rufowy przedział torpedowy), C3 (przedział silników elektrycznych) i C4 (przedział maszynowni.

 

Generalnie, ilość montowanych armat przeciwlotniczych wzrastała wraz z upływem wojny. Wiele U-bootów miało własne, indywidualne konfiguracje uzbrojenia przeciwlotniczego. Z kolei podstawowe modele okrętów typu VII C otrzymały w późniejszym czasie nowe kioski, takie jak na U-bootach typu VII C/41. Mimo wszystko jednak uzbrojenie przeciwlotnicze niemieckich okrętów podwodnych wydaje się bardzo słabe (zwłaszcza w porównaniu z analogicznymi jednostkami US Navy) i także w praktyce okazało się niezbyt skuteczne. W przeciągu całej wojny, tylko 120 samolotów zostało zestrzelonych ogniem przeciwlotniczym z niemieckich okrętów podwodnych. U-booty znacznie lepiej sprawdzały się operując w głębinach, unikając tym samym zagrożenia ataku z powietrza. Z perspektywy czasu dużo większą korzyść przyniosło wprowadzenie chrap i rozwój systemów wczesnego ostrzegania. Natomiast niewątpliwym plusem armat przeciwlotniczych była po prostu możliwość odpowiedzenia ogniem na atak wroga.

 

Standardowa broń torpedowa

Podstawowym uzbrojeniem pierwszych niemieckich okrętów podwodnych były torpedy z napędem spalinowym typu T-1 (G7a) kalibru 533 mm. Wynaleziono je i wprowadzono do użytku jeszcze przed wybuchem II wojny światowej. Głównymi ich wadami były niewielka masa materiału wybuchowego w głowicy bojowej oraz nieudany napęd. Torpedy były co prawda bardzo szybkie, ale pozostawiały na powierzchni morza wyraźnie widoczny ślad w postaci bąbelków powietrza i plam oleju, który ułatwiał atakowanej jednostce manewry unikowe. Zmuszało to załogi U-Bootów do używania tych torped głównie w nocy lub przy bardzo małej widoczności.

 

Okręt podwodny typu VIIC - linie teoretyczne kadłuba

Okręt podwodny typu VIIC - linie teoretyczne kadłuba (dziób i rufa).

 

Dodatkowym problemem były wadliwie działające zapalniki kontaktowe. Specjalne czujniki uruchamiające mechanizm detonacyjny (tzw. „wąsy” umieszczone z przodu każdej torpedy) często zawodziły, gdy tylko kąt uderzenia w cel był inny niż 90 stopni. Zresztą wadliwie działające zapalniki torped były w 1940 roku największą bolączką Kriegsmarine. Przez ich nieprawidłowe działanie zadawane wrogowi straty były dużo niższe niż powinny.

 

Torpedy elektryczne

Torpedy elektryczne typu G7e T-II i T-III - podobnie jak te z napędem spalinowym typu G7a T-I - były podstawowym uzbrojeniem niemieckich U-Bootów podczas II Wojny Światowej. Zastosowanie napędu elektrycznego spowodowało, że torpedy te były bardzo mało widoczne na powierzchni wody. Pozwoliło to załogom U-Bootów atakować z zaskoczenia zarówno w nocy jak i w dzień. Po początkowych problemach związanych z konstrukcją żyroskopów i mechanicznych urządzeń odpowiedzialnych za utrzymanie na zadanej głębokości, wszystkie torpedy typu G7e zyskały miano najbardziej niezawodnej broni podwodnej Kiregsmarine. Nielicznymi ich mankamentami był m.in. mały zasięg (do 5000 m) i prędkość przebiegu, wynosząca jedynie 30 w (54 km/h). Ponadto akumulatory torped wymagały ładowania by możliwe było uzyskanie maksymalnych osiągów. Oznaczało to, że niemieckie U-Booty zmuszone były podchodzić bardzo blisko do swojej ofiary. W połowie 1942 roku unowocześniono je do standardu G7e T-IIIa m.in. poprzez  zwiększenie o 50% pojemności baterii, co znacznie zwiększyło ich zasięg.

 

U-995

Okręt podwodny-muzeum U-995 typu VIIC/41 - dziobowy przedział torpedowy.

 

Podobnie jak w przypadku torped z napędem spalinowym, także te z napędem elektrycznym zaopatrywano w specjalne programatory typu FAT (Flachenabsuchender Torpedo lub Federapparat Torpedo). Były to torpedy w wersjach T-IIFAT i T-IIIFAT. Broń tego typu używano przede wszystkim przeciw statkom idącym w konwojach. Urządzenie FAT umożliwiało określenie regularnych zmian kursu torpedy co około 800 lub 1500 metrów. Po wystrzeleniu, torpeda najpierw podążała prosto, a następnie wykonywała zaprogramowane zwroty (w lewo lub w prawo). Wystarczyło wystrzelić torpedę w środku dużej grupy statków aby uzyskać prawie pewne trafienie w któryś z nich.

 

Torpedy akustyczne

Torpedy akustyczne są obecnie powszechnie stosowane we wszystkich marynarkach wojennych świata. Historia dobitnie pokazała, że od samego początku była to broń przyszłości. Jednak modele pierwszych torped tego typu stosowanych przez niemiecką Kriegsmarine w okresie drugiej wojny światowej okazały się niezbyt udane, a często wręcz niebezpieczne dla własnych okrętów (…)

 

Niemieckie torpedy z napędem elektrycznym T-IV były wyposażone w samonaprowadzający się zapalnik akustyczny. Po raz pierwszy zostały wykorzystane w roku 1943 (pierwszy model powstał jesienią 1942 roku, a prace nad tego typu torpedami - z zapalnikami akustycznymi - rozpoczęły się już w 1935 roku). Miały one jednak kilka poważnych wad. Główną była mała szybkość, umożliwiająca atakowanym okrętom wymanewrowanie torpedy. Kolejną wadą był brak zapalnika magnetycznego. Wszystkie te mankamenty spowodowały, że torpedy tego typu nie cieszyły się zbytnim uznaniem u dowódców U-Bootów.

 

U-995

Okręt podwodny-muzeum U-995 typu VIIC/41 - dziobowe wyrzutnie torpedowe.

 

W związku z pierwszymi problemami w konstrukcji torped T-IV, opracowano nową, specjalną torpedę akustyczną typu T-V. Wprowadzono je do linii jesienią 1943 roku. Miały być kolejną "cudowną bronią" mającą dać pewne zwycięstwo Niemcom w II wojnie światowej. Oficjalnie nazwano je „Zaunkönig”, ale alianci mówili na nie „Komar - Gnat”. Wyposażone były w zapalnik akustyczny oraz magnetyczny. Wykorzystywane miały być jako broń przeciwko eskortowcom atakującym U-Booty.  Alianci jednak już po niedługim czasie wprowadzili Foxera (była to specjalna "przynęta" holowana za okrętem - przeważnie były to paski blachy, które falując i odbijając się od siebie, udawały odgłosy śrub okrętu), powodującego eksplozję torpedy w bezpiecznej odległości od atakowanej jednostki.

 

Co więcej, T-V „Zaunkönig”  po wystrzeleniu i przebiegnięciu około 400 metrów (czyli po czasie około 30 sekund) obierał kurs na obiekt wydający najgłośniejszy dźwięk. Powodowało to, że U-Boot który taką torpedę wystrzelił musiał natychmiast zejść na jak największą głębokość (teoretycznie wystarczało 60 metrów). Mimo to,  wiele razy dochodziło do tego, że torpeda jako cel obierała sobie właśnie okręt podwodny. Istnieją dwa takie  udokumentowane przypadki (okręty tylko cudem udało się po takim trafieniu torpedy uratować) – U-972 (w grudniu 1942 roku) oraz U-377 (w styczniu 1944 roku). Zła pogoda w dość dużym stopniu przyczyniała się do tego, że torpedy detonowały przed, lub za celem. Z wystrzelonych w czasie wojny około 700 torped tego typu tylko 77 trafiło w cel, a więc zaledwie 11%. Tym niemniej konstrukcję torped T-V należy uznać za ciekawe i bardzo pożyteczne ćwiczenie z zakresu tworzenia nowych technologii broni podwodnej. Kolejne torpedy tego rodzaju, typu T-11 (bazujące częściowo na konstrukcjach amerykańskich), miały okazać się dużo lepszą bronią, jednak nie zdążono wprowadzić ich do służby przed zakończeniem wojny.

 

Miny

Miny przeznaczone dla okrętów podwodnych były bardzo efektywną i niebezpieczną bronią. Siła niszcząca min była przeważnie większa niż torpedy, a koszt produkcji nieporównywalnie mniejszy. W porównaniu do tego, koszty poszukiwania i trałowania min były zatrważająco wysokie, a operacja tego typu trudna, długotrwała i niebezpieczna. Mimo wszystko jednak niemieckie U-booty nie przeprowadziły zbyt wielu akcji minowych podczas II wojny światowej, co wielu ekspertów od taktyki wojny morskiej uważa za poważny błąd. Jeszcze przed wybuchem wojny Niemcy w tajemnicy opracowali szereg efektywnych i stosunkowo zaawansowanych technicznie min. Podczas wojny stosowali na okrętach podwodnych cztery podstawowe typy tej potężnej broni: TMA, TMB, TMC i najmniej znane SMC.

 

Klasyczne miny typu TMA były jakby wielkimi pływającymi bańkami napełnionymi materiałem wybuchowym (Hexanitem). Wyposażone były w czułe zapalniki kontaktowe, detonujące w zetknięciu z celem. Wystarczyło lekkie otarcie o burtę statku lub okrętu, by zainicjować eksplozję. Kolejne miny typu TMB zaprojektowano specjalnie dla okrętów podwodnych. Posiadały one zapalniki magnetyczne i potężne głowice bojowe, zawierające aż 1275 funtów (567 kg) silnego materiału wybuchowego (Hexanitu). Mina stawiana była przy samym dnie na płytkich wodach przybrzeżnych (nie głębiej niż 25-35 metrów od powierzchni) i detonowała z chwilą przejścia nad nią wrogiego statku lub okrętu. Niewiele jednostek przetrwało tak silną eksplozję pod kilem (…)

 

U-995

Okręt podwodny-muzeum U-995 typu VIIC/41.

 

Miny typu TMC były kotwiczną, podwodną wersją klasycznych min typu TMA. Zaprojektowano je specjalnie z myślą o pancernikach wroga, gdyż uważano, że 1275 funtowa głowica w minach typu TMB jest za słaba by w poważny sposób zaszkodzić potężnym okrętom liniowym. W związku z tym wyposażono je w gigantyczne głowice bojowe zawierające aż 2200 funtów Hexanitu (sic!) Eksplozja tak potężnego ładunku pod kilem z pewnością byłaby odczuwalna dla każdego pancernika. Miny ustawiano przeważnie na płytkich wodach, nie głębiej niż 36 metrów od powierzchni.

 

Dane taktyczno-techniczne i kalendarum budowy okrętów podwodnych typu VII C (pdf):   VIIC; dane taktyczno-techniczne
 
 
 
Sławomir John Lipiecki
 
Rysunki i foto: Sławomir John Lipiecki

 

Przybornik
Jesteś 84160 majtkiem na pokładzie.

Przeszukaj witrynę:



 

Morze Statki i Okręty - FB

 

Nowa Technika Wojskowa - FB

 

Mój baner:

 

 

Zaprzyjaźnione serwisy:

 

USS Iowa Association - Battleship Pacific Center

 

USS Iowa Association - Battleship Pacific Center

 

Sklei i serwis komputerowy

 

 

 

 


   Mapa strony

Portfolio
       Sławomir Lipiecki
        Publicystyka
        Rysunki i Grafika
        Webdesign
Okręty
        Artykuły
        Recenzje
        Modele
        Źródła
MSiO
        Numery
        Facebook
        Magnum-X
Koty
        Artykuły
        Źródła
        Mój poradnik
Persido
        Żywot człowieka poczciwego
        Kogut domowy
        Zgrupowanie AK Podlasie
        Galeria
Galeria
        Moje prace
        Okręty
        Koty
        Różne
Kontakt
   Szybki kontakt

E-mail: irbis@warships.com.pl
   Narzędzia

Copyright (c) Sławomir Lipiecki